Spoty, czy jak kto woli klipy promocyjne, realizowane na zlecenie instytucji publicznych to normalny element kampanii marketingowych. Cóż złego w tym, że w taki sposób przekazuje się ważne społecznie informacje? Żyjemy w społeczeństwie informacyjnym, a nawet „teledyskowym”, więc chcemy, aby nas informowano krótko i w atrakcyjny sposób. Wolimy obejrzeć fajny klip niż słuchać kolejnego orędzia do narodu. Bo wówczas jest większa szansa, że odbierzemy to, co nadawca chce nam przekazać. Spoty są O.K. – takie jest moje zdanie.

Skąd więc tyle hałasu o jedną minutę? Chciałoby się rzecz – czym jest jedna minuta wobec „10 lat świetlnych”? A jednak ta minuta ma znaczenie. Wywołała bowiem olbrzymią dyskusję. Bo kosztowała 7 milionów (z czego większość ze środków UE), bo była częścią kampanii wyborczej, bo kłamie, lukruje, albo zupełnie odwrotnie – wzbudza dreszcze, pozytywne emocje itd. Ja nie chcę wchodzić w taki nurt rozważań, ponieważ dla mnie ta minuta oznacza zupełnie coś innego.

Jednominutowy klip, który ma „powiedzieć” tak wiele, tak wielu w tak krótkim czasie powinien być doskonale przygotowany. Im krótszy klip, tym trudniejszy do wykonania. Liczy się więc pomysł, kreatywność, twórczość itd. Jednak najważniejszy jest pomysł – bo wokół niego integrują się ludzie. Zastanawiam się gdzie był pomysł na ten właśnie klip pt. 10 lat świetlnych - 10 lat w Unii Europejskiej? Ktoś może powiedzieć, że pomysłem była zasada kontrastu, którą w nim wykorzystano konfrontując czasy przed i po wejściu do UE. Ale moim zdaniem to jedynie technika, a nie pomysł! Wybaczcie, ale nie potrafię doszukać się pomysłu… Mało tego, ten klip, z wykorzystaniem utworu „Hey Jude” Beatles’ów bardzo przypomina mi klip operatora T-Mobile nagrany kilka lat temu w Londynie. Podobnie jak klip promujący Warszawę na Euro 2012 przypominał mi wcześniejszy klip promujący Londyn przed igrzyskami olimpijskimi. Może to tylko przypadkowe podobieństwa? – szczerze wątpię. To gdzie w takim razie podziały się nasze własne pomysły, nasza kreatywność, twórczość itd.? A może wystarczyło ogłosić konkurs dla internautów, aby przesyłali własne filmiki pokazujące to, co dla nas zrobiła i w czym nam pomogła UE? Może z takich filmików powstałby klip? Podejrzewam, że wielu z nas mogłoby choćby komórką nagrać jak jedziemy autostradą, jak wchodzimy do nowoczesnego muzeum, jak spacerujemy po odrestaurowanej starówce swojego miasta itd. Okoliczności byłoby wiele, a integracja wokół takiego pomysłu olbrzymia. A gdyby jeszcze nagrodzić najlepsze filmy? Zaprosić ich autorów do KPRM? Wówczas zabrakłoby argumentów do krytyki, bo taki film tworzylibyśmy my sami – społeczeństwo. Bo to my jesteśmy Unią Europejską.

Takich czy innych pomysłów może być wiele. Ale mają to być pomysły, a nie reklamowe techniki. Dlatego ten spot do mnie nie trafił. Nie dlatego, że kosztował dużo, nie dlatego, że może być uznany za „wyborczy”, czy propagandowy. Nie trafił do mnie dlatego, bo był słaby. Po prostu za słaby…